+1
gosiagosia 26 czerwca 2016 14:37
Gdzie by tu polecieć??? W rachubę wchodzi tylko krótki wyjazd więc na dalekie kierunki nawet nie patrzę. Rozmyślam, przeglądam strony, wpisuję w azair „gdziekolwiek”, czytam relacje… Po co robię to wszystko? Nie mam pojęcia. Od razu powinnam wiedzieć, że i tak polecę do Włoch. Jak zwykle.
Tym razem Puglia rozszerzona leciutko o Basilicatę. 8 dni, tylko ja i mąż.
Wylot o bardzo przyzwoitej 14.45 z Berlina - w Bari lądujemy o 17.
Samochód tym razem z wypożyczalni Maggiore, której mogę wystawić bardzo pozytywną opinię. Fakt jest taki, że do zapisu jednego niewielkiego uszkodzenia, po dokładnym obejrzeniu auta prosimy o dopisanie jeszcze trzech – równie niewielkich ale… strzeżonego Pan Bóg strzeże. Zarezerwowany Fiat Punto ale znów dostajemy upgrade i z Bari wyjeżdżamy Peugeot 308. Z funkcją eco, która na początku strasznie wkurza Maćka ;) .
Muszę podziękować @Roku bo jego zdjęcia i podpowiedzi miały ogromny wpływ na ułożony przeze mnie plan wyprawy. Oznacza to, że tym razem odpuściliśmy zupełnie ostrogę a skupiliśmy się wyłącznie na obcasie :) W związku z tym bezpośrednio z lotniska udaliśmy się do Lecce.
Oleandry! Myślałam, ze takie ilości są tylko na Sardynii ale Apulia przebiła ją ilością. Zaczynają się tuż za Bari i całymi kilometrami porastają pobocze autostrady. Żeby nie było: apulijska autostrada z Bari do Lecce nie jest podobna do innych znanych mi autostrad. Nie tylko przez oleandry ;)
Kolejny zachwyt, który mnie dopada to gaje oliwne. Widziałam je do tej pory w Grecji, Chorwacji, w Hiszpanii i w innych rejonach Włoch. Nie potrafiłam doszukać się w nich tego romantyzmu, piękna opisywanego w książkach. Pamiętam, że pierwszy gaj oliwny, który zobaczyłam w Chorwacji strasznie mnie rozczarował. Niewielkie drzewka jak jabłonki w naszych sadach tylko z malutkimi liśćmi. Czym tu się zachwycać? Potem, na Krecie nie było lepiej. Ale może nie trafiłam na te najstarsze gaje(@Zeus – potwierdzisz?) ciągnące się kilometrami tak jak w Apulii. Setki, tysiące starych, 300-400 letnich drzew o nieprawdopodobnych kształtach robią niesamowite wrażenie. Te drzewa są takie… rosochate :D

Image

Image

Image

Na terenach gajów oliwnych często widać takie oto budowle z kamienia.
Image

Nie znam ich zastosowania, nie wiem do czego służą. Korzystając więc z forum proszę @OCCASVS o odpowiedź. A może ktoś inny wie?

Niestety, w Apulii mają problem. Drzewa zabija bakteria o wdzięcznej nazwie Xylella fastidiosa. Atakuje drzewa, blokując rozprowadzanie wody w naczyniach i doprowadza do ich usychania. Jak się przed tym bronić? Unijni mędrcy znaleźli rozwiązanie (a jakże!): wyciąć wszystkie drzewa w pasie od Leuca do Galipoli , w okolicach Lecce plus „dociąć” dodatkowy pas buforowy. Nie, no ja rozumiem, że czasem trzeba uciąć nogę ale tylko po wykluczeniu innych możliwości. A z tym podobno tak nie jest. Konieczność wycięcia wszystkich drzew (nie tylko tych zarażonych) nie jest taka oczywista i Saletyńczycy uważają, że nie jest to jedyny sposób na powstrzymanie bakterii - jest tylko najłatwiejszy. Media donoszą, że na półwyspie saletyńskim w 2015 roku, podczas prób wycinki dochodziło do dantejskich scen łącznie z przywiązywaniem się plantatorów do drzew.
Ale te suche drzewa faktycznie robią przygnębiające wrażenie. I smutny jest widok tychże drzew palonych na stosie :(

Mieszkanie mamy idealnie położone dla naszych potrzeb: łatwy wyjazd z miasta, 10 minut piechotą do centrum, pod domem parking (bezpłatny), w okolicy kilku kroków piekarnia i Eurospin. Samo mieszkanie (a właściwie studio) czyste, dobrze wyposażone z ogromnym tarasem. Gospodarze super pomocni. Zdecydowanie do polecenia.

Spragnieni słońca pierwszego dnia wyruszamy na podbój zachodniego wybrzeża, które obmywają wody Morza Jońskiego. Mamy pecha. 2 czerwca we Włoszech to święto narodowe - Festa della Repubblica - Dzień Republiki Włoskiej. Dzień wolny od pracy, dodatkowo czwartek a Włosi – podejrzewam - tak jak i wszyscy na świecie wykorzystują możliwości długich weekendów. Dla nas, nieznoszących tłumów to ogromny minus. Zaczynamy naszą wyprawę od próby wjazdu do Gallipoli. Próby, bo stanie w korku skutecznie nas zniechęca do zwiedzenia miasta.
Miejscowości po drodze są zwyczajne, typowo nadmorskie. Mijane miejsca kojarzą się raczej z Afryka niż z Europą. Nie możemy jakoś pozbyć się skojarzeń z krajobrazem Tunezji.

Image

Całe wybrzeże jest raczej skaliste z niezbyt łatwym dostępem do wody.

Image

Image


Kiedy poczyta się w Internecie to najpiękniejsze plaże wskazane są na odcinku Torre San Giovanni aż do Lido Marini. Nie łudźcie się jednak sądząc, że odkryjecie piękne piaszczyste plaże ze złotym piaskiem, szmaragdową wodą, spokojne i ciche. Jest tylko ta woda o pięknym kolorze, niezbyt czysta plaża piaszczysta i rzędy parasoli z leżakami. Swoja drogą, to jeżeli chodzi o same plaże w Europie to po raz kolejny stwierdzam, że nasz Bałtyk nie ma sobie równych 8-) .
Żeby nie być gołosłownym – wczoraj: :P

Image

Z powodu tych tłumów cała ta wyprawa to właściwie wtopa. Zaliczona pierwszego dnia więc myślałam, że odbębniona :lol: (potem się okazało, ze jednak nie) . Przejechaliśmy trasę od Gallipoli do Leuca – „wow” nie było. Całe wybrzeże jest większości skaliste. Lubię skaliste wybrzeża ale to jakoś nie przypadło nam do gustu. Nie żeby zaraz brzydko – dość, że powiem, że nie zamierzam tam wracać ;)
Pomimo, że znaleźliśmy jednak „dziką” plażę dla siebie.

Image

Leuca jest pierwszym miasteczkiem, które pomimo tłumów zamierzamy zwiedzić. Ostatecznie znajduje się na „końcu wszystkiego” więc możliwości postawienia tam stopy żaden szanujący się podróżnik nie może odpuścić.

Image

Wracając jedziemy jeszcze kawałek litoraneą po wschodnim wybrzeżu i już mamy przedsmak kolejnego dnia ;)
Wracamy superstradą do domu i ruszamy do Lecce.

Jest „wow”! :shock:
Jak w wielu innych włoskich miastach, centro storico otoczone jest wysokim murem i do środka wchodzi się przez bramy. „Nasza” brama - Porta Rudiae - prowadzi wprost na Via Giuseppe Libertini .

Image

A w środku ? Bogato zdobione budynki wzbudzają podziw dla ich twórców. Nie na darmo Lecce nazwano Florencją południa, przechadzanie się po ulicach tego miasta to ciągłe odkrywanie nowych detali, misternych i skomplikowanych. Co należy zobaczyć? Oczywiście Bazylikę Santa Croce bo to (zasłużenie) najważniejszy zabytek miasta - szczyt nagromadzenia barokowych ozdób dopracowanych w najmniejszych szczegółach: pracowicie wyrzeźbione piórka, łuski, płatki. Szkoda, że w remoncie chyba jakimś była bo metalowe rusztowania psuły ogólny widok. Warto też zajrzeć do środka - bogato zdobione kaplice, rząd kolumn prowadzący do głównego ołtarza naprawdę robią wrażenie.

Image

Image

Na mnie ogromne wrażenie zrobiła też Basilica Del Rosario, tuz przy bramie – nie mogłam napatrzeć się te szyszki, aniołki, ptaszki i inne –ki.

Image

Image

Image

Imageno

Piazza Duomo.

Image

W samym środku Lecce, tuż przy placu Sant' Oronzo znajduje się amfiteatr rzymski. Naprawdę dobrze zachowany. Nie jest to co prawda Koloseum ale i tak warty uwagi. Fajnie to tez wygląda bo jakby wydostaje się spod ziemi w otoczeniu zamieszkałych domów, chodników i ludzi.

Image

Plac Sant’Oronzo wydaje się być sercem miasta. Środek placu zdobi kolumna z patronem miasta na szczycie – Św. Oronzo.

Image

Bardzo dużo się tam dzieje – szczególnie po zmroku. Grają, tańczą, śpiewają – nawet iluzjonista dawał występ. Patrzyliśmy zresztą na niego z rozdziawionymi buziami bo dawno nie widzieliśmy tak utalentowanego w tej sztuce człowieka :).

Jeden budynek w Lecce zwiedziłam najdokładniej. Jeżeli na placu Sant’Oronzo staniecie lewym bokiem do McDonald’s (swoją drogą to weszłam tam, żeby sprawdzić, czy ktoś tam coś je bo Włochy i McDonald’s nie chcą mi się zgrać. I wiecie co? Jedli!) i pójdziecie około 50 m prosto w ulicę od rogu placu, zobaczycie po prawej stronie lodziarnię, taką przeszkloną. Ciasteczkowo-serowe z takimi owocami kwaśnymi mmmmm….
I czekoladowe. Z ciemnej, prawie czarnej czekolady. Może być z chili…. :D

A jak będziecie wchodzić przez Porta Rudiae to w kierunku Piazza Duomo, po prawej stronie będzie na rogu taka malutka pizzeria. Po schodkach. PizzaCo się nazywa. Można samodzielnie skomponować dodatki na każdy kawałek. Mozzarela na pizzy świeża, odciskana z wody tuż przed włożeniem do pieca…. Piec jest elektryczny ale pizza i tak dobra. Zważywszy, że nie lubię pizzy - komplement jest niebagatelny ;) Ale i tak ta w PizzaCo nie pobiła w smaku najlepszej pizzy świata jaką jadłam - w Trapani.
W Lecce byliśmy też w trattori poleconej przez naszych gospodarzy. Zareklamowali ją w ten sposób: jeżeli chcecie zjeść typowy saletyński posiłek, ze składników najwyższej jakości, domowy i smaczny to tylko tam. Trattoria poza centrum turystycznym - mała, typowo domowa, połączenie kuchni z pokojem jadalnym, rezerwacja dopiero za dwa dni.
Może „typowe saletyńskie smaki” to nie nasza bajka? Na kolana nas nie rzuciło a bywało już tak we Włoszech. Ale próba zmierzenia się z pełną włoską kolacją od antipasti po dolci – bezcenne doświadczenie.

Krótko mówiąc: Lecce jest miastem, które może oczarować. Tam nawet wejścia do domów mogą być magiczne.

ImageKolejnego dnia niezrażeni niepowodzeniem z zachodem wyruszamy na podbój wschodniego, adriatyckiego wybrzeża. Swoją podróż zaczynamy w San Cataldo - tam zaczyna się litoranea - wąska droga przebiegająca prawie w całości na nabrzeżu.
San Cataldo to typowa turystyczna miejscowość z bardzo przeciętną plażą. Właściwie w pogoni za pięknymi widokami nic nie powinno nas tam zatrzymać. Nas zatrzymała potrzeba natychmiastowej kąpieli. Na samym początku czerwca temperatura wody była mniej więcej taka jak w lipcu w Bałtyku. Dla mnie to zimna… :oops: Kilka dni później Polka, mieszkająca od kilku lat w Puglii powiedziała, że lato w tym roku wyjątkowo późno się zaczęło.
Ruszamy dalej - po drodze mijamy mnóstwo plaż i plażyczek. My zmierzamy do Torre dell'Orso. Tam ma być ta plaża najpiękniejsza z pięknych. Odznaczana wielokrotnie błękitną flagą z powodu niebywałej czystości i pięknego koloru wody. Piękna krajobrazowo. Żeby się jednak do niej dostać trzeba gdzieś postawić samochód. To już nie Festa della Repubblica ale nadal długi weekend. Przejeżdżamy przez całe miasteczko - nawet niebieskie miejsca pozajmowane. Luźniej robi się po wyjeździe z miasta tylko… to kawał drogi do zejścia na plażę :x Nie ma jednak innego wyjścia.
Stawiamy samochód przy tablicy informującej o różnych zakazach, po lewej stronie drogi. Na 19 km SP366. Zaraz obok drewnianego szlabanu.Próbujemy dojść do plaży przez ten szlaban, przez las. Strzał w dziesiątkę! Polecam to miejsce do zaparkowania auta bo za moment dochodzimy do drewnianej kładki i po 5 minutach jesteśmy na plaży.

Image

I to z tej właściwej strony, bo tuż przy klifie. I przy charakterystycznym symbolu Torre dell'Orso: Le Due Sorelle czyli dwie siostry - skały wystające z wody.

Image

Plaża jest naprawdę piękna. Biały, drobny piasek, przejrzysta woda. Tuż za ta dużą plażą jest kolejna – schowana w skałach.

Image

Image

Zostawiamy rzeczy i po kąpieli idziemy na wycieczkę brzegiem klifu. Łatwa i przyjemna trasa. Sprawdzałam później na mapie i można stamtąd dojść do San’t Andrea a to tylko niecałe 5 km. Gdybyśmy wiedzieli wcześniej na pewno byśmy poszli a tak w niewiedzy zakończyliśmy wycieczkę może na 3 km. Piękne widoki, cały czas na wysokim klifie nad Adriatykiem. Po płaskim, wygodnym terenie. Będzie mniej pisania, więcej zdjęć bo "koń jaki jest, każdy widzi" ;)

Image

Image

Image

Image

Image

Głód wygania nas z plaży. Cel – Otranto. Tam po raz pierwszy spróbowałam rustico leccese, które w swojej niewiedzy zamówiłam jako ciastko do kawy. Francuskie ciastko. Na ciepło.Tylko to, co wzięłam za krem waniliowy było sosem beszamelowym, mozzarellą i pomidorami. Kelner co prawda zapytał czy podać razem z lodami i kawą :? na co odpowiedziałam „siuuur”. :D Co tam – nie żałowałam.

Dużo piszę o jedzeniu… Kobiecie nie wypada… :? My przecież jemy jak ptaszki. Ale ja we Włoszech z polskiego wróbelka zmieniam się w… labradora chyba, bo tylko mój labrador jest wiecznie w gotowości i oczekiwaniu na jedzenie. To ja go po każdym powrocie z Włoch jakoś bardziej rozumiem :idea: Ale po powrocie z Włoch muszę na dwa tygodnie zmienić się w królika…

Otranto jest piękną miejscowością położną na klifie z widokiem na cieśninę Otranto. Zamek to nie byle co – monumentalny, otoczony potężną fosą. Piękny widok na port. Uliczki zadbane w kolorze ecru. Żałuję tylko, że nie byliśmy tam po zmroku bo jestem przekonana, że widok jest spektakularny.

Image

Image

Image

Image

Image

Opuszczamy miasto bo zaplanowany mamy jeszcze jeden punkt programu Laghetto Cave di Bauxite a chcielibyśmy zobaczyć jeziorko jeszcze w słońcu. Zdjęcia zobaczyłam w sieci jakoś przypadkiem, w poszukiwaniu czegoś zupełnie innego w tych okolicach. Zachwyciło więc zlokalizowałam na mapie.
Bezpośrednio po wyjeździe z Otranto w kierunku Porto Badisco trzeba z ronda pojechać na Otranto Nord i na brązowy znak „porto” . Po mniej więcej 3 km będzie znak na Laghetto Cave di Bauxite. Najprościej będzie jak podam współrzędne: 40.1333044, 18.5007634.

I powiem Wam – warto!

Image

Image

Image

Ta czerwona ziemia i szmaragdowe jeziorko robią piorunujące wrażenie. Ważne jest słońce – po zachodzie kolory zbladły i wrażenia wzrokowe wraz z nimi. To wskazówka – nie jechać tam w pochmurny dzień. Laghetto Cave di Bauxite to nieużywana już kopalnia boksytu.
Z punktem początkowym ta wycieczka liczyła 50 km w jedną stronę. Powrót superstradą więc szybciej poszło.
Kolejnego dnia wracamy tam rano. Zobaczyć jeziorko w innym, rannym słońcu.

Image

Image

Potem na liście jest San’t Andrea. Skojarzenie z Great Ocean Road jest natychmiastowe. Klif jest zachwycający!

Image

Image

Image

Image

Image

Jest tam też mała, skalista plażyczka do której schodzi się po skalnych schodach. Kąpiel ze skałki – można wskoczyć. Z małymi dziećmi raczej nie polecam bo ślisko i dość ryzykownie. Piękny kolor doskonale przejrzystej wody, otoczenie romantyczne, włoskie przysmaki w plecaku – jestem w Raju :o

Image

Image

Raj jak to raj - po jakimś czasie staje się nudny ruszamy więc z powrotem - tym razem bez pośpiechu, zatrzymując się w różnych miejscach, oglądając z bliska i z daleka.

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (49)

singielka-1976 26 czerwca 2016 17:11 Odpowiedz
Czekam na ciąg dalszy, zwłaszcza, że Bari może nam się przydarzy w przyszłym roku :)P.S. Nie pokazuje mi się zdjęcie nr1 i nr 5 :(
gosiagosia 26 czerwca 2016 17:47 Odpowiedz
@singielka_1976 - nie mam pojęcia dlaczego. U mnie wyświetlają się wszystkie.
misiatek 26 czerwca 2016 18:06 Odpowiedz
Faktycznie tych dwóch zdjęć nie widać.Fajna relacja! :D W środę lecę do Bari, więc jak znalazł. Gdzie jeszcze byliście?
kamwad 26 czerwca 2016 18:31 Odpowiedz
U mnie widać. :? Czy ten młodzieniec w japonkach na zdj. nr 1 to właściciel tego gaju? :oops: :oops:Jeśli chodzi o zdj. nr 3, to nie jestem OCCASVS i nie mam też zamiaru się wymądrzać, ale mimo wszystko zaryzykuję: ja szedłbym w poszukiwaniach (mając tylko to jedno zdjęcie jako wskazówkę!) w stronę:- https://it.wikipedia.org/wiki/Pajaru- http://www.salveweb.it/pajare.htm- https://www.pierreseche.com/le_capanne_ ... aliane.htm- (interpretując szerzej) https://it.wikipedia.org/wiki/Trullo - być może byliście w Alberobello i wiem, tam inaczej trulli wyglądają, lecz - jak można w tym linku z Wiki przeczytać - może to być jednak jedna rodzina...................Ale może to po prostu jakaś zwykła piwnica? :lol: Piękna ta Puglia zaiste :P
gosiagosia 26 czerwca 2016 18:49 Odpowiedz
Pewnie właściciel albo znużony wędrowiec po prostu :mrgreen: Dzięki @kamwad -pomogłeś.Więc tak - kierując się tymi pomocnymi stronami doszłam do takiego wniosku: to Furnieddhu – kamienne budowle zbudowane z kamieni zebranych z okolicznych pól i budowane bez zaprawy. Mają bardzo grube ściany i służyły kiedyś jako schronienie w najgorętszych miesiącach. Dawały możliwość odpoczęcia od upału w ciągu dnia pracy od rana do wieczora. I to była ich podstawowa rola. Ale mogły tez służyć jako przechowalnie bo grubość ścian powodowała, że latem panował tam przyjemny chłód a zimą temperatura była łagodna.Nie wiem co z tymi zdjęciami - nadal u mnie są :(
occasvs 27 czerwca 2016 11:51 Odpowiedz
@kamwad Właśnie tak jak piszesz. To na pewno nie trulli, które znajudują się wyłącznie na Valle d'Itria i ew. na prowincji Bari, i wyglądają inaczej Teraz widzę, że Salentyńczycy nazywają ich "trulli" furnieddhi/pajare. Zastosowanie tak jak piszesz.@gosiagosia Ciekawa relacja! Nie pamiętasz nazwy tej trattorii w Lecce?O plażach. Uważam, że w tej części Apulii można łatwo znaleźć prostą, dobrą plażę. Tzn, krajobraz chyba bez szału, ale ciepła woda, dobra pogoda, prywatne albo publiczne plaże.
gosiagosia 27 czerwca 2016 19:38 Odpowiedz
Pamiętam nazwę. Ale ponieważ nie wychwalałam pod niebiosa więc nie chciałam robić antyreklamy. Tym bardziej, że nic nie mam do zarzucenia miłej obsłudze, jakości dań czy cenie. Tylko może nie trafili nasze smaki.Więc nazwa na PW :)
singielka-1976 27 czerwca 2016 22:07 Odpowiedz
@gosiagosia jakby Ci to powiedzieć...kolejna Twoja relacja chyba będzie naszą inspiracją, boskie miejsca 8-) , fantastyczne zdjęcia :) , czekam na ciąg dalszy-jak ten labrador co się w Tobie odzywa na włoskiej ziemi :lol:
gosiagosia 27 czerwca 2016 22:11 Odpowiedz
Śmiej się śmiej... a tam człowiek z kajdanów łakomstwa nie mógł się wyzwolić 8-)
singielka-1976 10 lipca 2016 22:25 Odpowiedz
gosiagosia napisał: BOSKIE!!! :), no to już wiem, że po Bergamo kierunek Bari :D
misiatek 12 lipca 2016 20:56 Odpowiedz
:cry: znów części zdjęć nie widzę! :cry: Byłem w Materze przed tygodniem i też wróciłem zachwycony!
gosiagosia 12 lipca 2016 21:05 Odpowiedz
@Misiatek - których nie widzisz? Może coś poprawię bylebym nie musiała znów wymieniać:(
misiatek 12 lipca 2016 21:10 Odpowiedz
z tego posta: 4, 5, 6, 7 ...
singielka-1976 12 lipca 2016 21:31 Odpowiedz
Niestety mam jak @Misiatek :(
marcino123 12 lipca 2016 21:44 Odpowiedz
@gosiagosia oddaj fotki :(super relacja, z coraz bardziej popularnego kierunku :) też się skusiłem na jesień
gosiagosia 12 lipca 2016 21:47 Odpowiedz
@marcino123 - dziękuję. No staram się jak mogę - u mnie widać więc głupieję. W pierwszym poście podmieniłam i się wyświetliły. Tu za bardzo nie mam na co bo cała reszta ze mną w roli głównej :?
misiatek 12 lipca 2016 21:57 Odpowiedz
@gosiagosiaRobisz nam dobrze! :D 4 do 7 już widzę!Rób tak dalej, nie przestawaj! ;)
singielka-1976 12 lipca 2016 21:59 Odpowiedz
@Misiatek oplułam monitor :lol:
gosiagosia 12 lipca 2016 22:08 Odpowiedz
Ja też :lol:
marcino123 12 lipca 2016 22:13 Odpowiedz
i...działa :D
igore 12 lipca 2016 22:23 Odpowiedz
W moich relacjach zdjęcia wyświetlają się poprawnie, ale już wiem co zrobić, gdyby było inaczej. @gosiagosia, może zrobisz jakiegoś wikiposta na temat:jak opluć monitor, by wyświetlały się Wam zdjęcia :) Ciekawa i wartościowa relacja. Będzie jak znalazł, gdy wybiorę się kiedyś w te okolice.
misiatek 12 lipca 2016 22:28 Odpowiedz
No! Już jest bosko! ;) Świetne zdjęcia! świetna relacja! do Lecce nie dojechaliśmy, my to miasto zostawiamy sobie na następny raz.Żałuję, że nie mogliśmy spędzić w Materze nocy i wybrać się rano na drugą stronę wąwozu tak jak wy.Wszystkie te domy mają taki cudowny piaskowy kolor.
gosiagosia 12 lipca 2016 22:31 Odpowiedz
@igore - to działa tylko w duecie z @singielka_1976. Musi się odbyć w tym samym momencie. :D Nie zwlekaj za długo z tym wyjazdem bo Puglia zostanie prędzej czy później wpisana do "must do". A wtedy to już może nie być to samo.
dmirstek 12 lipca 2016 22:35 Odpowiedz
świetna relacja!
singielka-1976 13 lipca 2016 20:17 Odpowiedz
Doczytałam resztę, spisałam trasę i wrzucam na moją listę pomysłów na wyjazd.To jest to co najbardziej cenię w tym forum: inspiracja do kolejnego wyjazdu :).P.S. A będzie gwiazdka? Bo chciałam R zgłosić ;).
gosiagosia 13 lipca 2016 20:59 Odpowiedz
Dzięki @singielka_1976 za zwrócenie uwagi - byłam przekonana,że ogwiazdkowałam :)
singielka-1976 13 lipca 2016 21:11 Odpowiedz
Mam pytanie odnośnie noclegów: korzystałaś z Airbnb czy z bookinga?
gosiagosia 13 lipca 2016 21:46 Odpowiedz
I z tego i z tego. W Lecce i Ostuni - airbnb a w Materze z booking. Mieszkanie w Lecce było typowe dla 2 osób ale w Ostuni już dla 4/5 bo naprawdę było duże. A w Materze tez można by było upchnąć 5 osób bo w sypialni było jedno duże, małżeńskie łózko+piętrowe z dwoma łózkami i jeszcze sofa w salono - kuchnio - jadalni.
singielka-1976 13 lipca 2016 22:07 Odpowiedz
marcino123 14 lipca 2016 19:31 Odpowiedz
singielka_1976 napisał:P.S. A będzie gwiazdka? Bo chciałam R zgłosić ;).kilka dni temu już zgłoszone :P
singielka-1976 14 lipca 2016 19:43 Odpowiedz
Znaczy się, że to Ty mnie ubiegłeś :P
tomek-zien 14 lipca 2016 21:32 Odpowiedz
Dzięki wielkie za tę relację. Nasza przygoda z Puglią już od 10 sierpnia :D
magenta 19 sierpnia 2016 12:52 Odpowiedz
Gosiagosia super relacja! Wybieram się z moim chłopakiem w pierwszej połowie września w rejon Apulli i Twoja relacja jest bardzo dla nas inspirująca. Mam pytanie i być może mogłabyś doradzić. Dolatujemy do Bari, stamtąd bierzemy samochód i kierujemy się na południe aby objechać kilka miejsc. Czy dobrym pomysłem byłoby wynajęcie noclegu w dwóch miejscach - pierwszy bliżej Ostuni (więc na północy Apulli), a drugi na południu - okolice Lecce i stamtąd codziennie sobie gdzieś wyruszać? I czy jest sens wynajmowania domu na jakiejś włoskiej wsi z ładnym tarasem w przystępnej cenie ale w miejscu oddalonym o parenaście km od miasteczka? Chodzi o to, czy codzienne wyjazdy nie będą uciążliwe? Oprócz miasteczek takich jak Polignano a mare, Lecce, Ostuni, Matera, Alberobello chcemy też poplażować, czy trudno jest znaleźć plażę bardziej dziką?, tzn. chcemy ominąc turystyczne kurorty. Z góry dziękuję za odpowiedź!
magenta 19 sierpnia 2016 14:06 Odpowiedz
Samochód tym razem z wypożyczalni Maggiore, której mogę wystawić bardzo pozytywną opinię.Czy rezerwowaliście samochód przez internet wcześniej? (jeżeli tak, to czy opłaty dokonywaliście online?) czy wszystko na miejscu? Szukamy jeszcze jakiejś sprawdzonej wypożyczalni w Bari, gdzie po przyjeździe na miejsce nie okaże się, że są jakieś dodatkowe ukryte opłaty. Dzięki!
gosiagosia 19 sierpnia 2016 21:44 Odpowiedz
@magenta - dziękuję :)Samochód wynajmowaliśmy wcześniej, przez internet i opłaty robiliśmy przez on-line. Nie wiem na jak długo jedziesz ale moim zdaniem wynajęcie mieszkania w dwóch miejscach jest zawsze dobrym pomysłem.Czy codzienne wyjazdy nie będą uciążliwe? My wyjeżdżaliśmy samochodem codziennie na wycieczki po okolicy. Ale przed wieczorem zawsze wracaliśmy do domu w mieście. I ruszaliśmy do centrum - bez samochodu. Dzięki temu obydwoje mogliśmy próbować włoskie wina czy wypić drinka w pubie itd. Jeżeli to nie ma dla Was znaczenia to kilkanaście km nie stanowi wg mnie żadnej przeszkody. I tak samochód musicie zostawić na parkingu bo wjazd do cento storico tak w Lecce jak i w Ostuni jest zabroniony.Plaże dzikie (bez ludzi) to towar baaardzo reglamentowany w Apulii. Włosi kochają wodę i plażę. Jeżeli gdzieś jest piasek i pięknie to są też ludzie. Skaliste zatoczki można znaleźć ale nie jest to łatwe bo nie widać ich z drogi. Nie polecę nic oprócz tego co napisałam w relacji - nie zostawiłam dla siebie sekretnych miejsc ;) Wiadomo tylko, że jeżeli nie boicie się chodzić to warto przejść kawałek od wejścia na plażę - ilość ludzi zmniejsza się na ogół wraz z ilością pokonywanych metrów (kilometrów). No ale to zasada dobrze znana w każdym miejscu:
magenta 23 sierpnia 2016 13:51 Odpowiedz
Dzięki za odpowiedź. Bardzo pomogła mi Twoja relacja w ustaleniu pierwotnego planu eksplorowania Apullii :) , chociaż z doświadczenia wiem, że kiedy jeździ się samochodem to co chwila znajduje się kolejne miejsce warte zobaczenia i plan się kilkakrotnie zmienia :)Będziemy w samej Apulli i okolicach ;) 9-10 dni, nie licząc dni przylotu i odlotu. Chcemy znaleźć nocleg na 2-3 noce w mieście - myślimy o Lecce albo Ostuni, reszta gdzieś na wsi, najchętniej na samym wybrzeżu. I tu miałabym jeszcze pytanie o to czy część wybrzeża od Bari na południe (do Otranto czy jeszcze niżej) jest bardzo kurortowa? Pytam ponieważ szukamy małego, fajnego domu, mam kilka na oku, ale jednak nie chcielibyśmy aby okazało się, że zamiast delektowania się ciszą i włoskim krajobrazem trafimy do miejscowości zapchanej jak Władysławowo ;) Totalnie nie znam tych okolic i nie wiem czego mogę się spodziewać.
gosiagosia 25 sierpnia 2016 00:08 Odpowiedz
@magenta - przepraszam, przeoczyłam Twoje pytanie.Ale jest dosyć trudne ;) i nie bardzo wiem jaką mam dać odpowiedź. To nie są miejsca zabudowane molochami hotelowymi jak np. Hurghada. Ale też nie są miejscami cichymi i spokojnymi - turyści są i jest ich sporo w sezonie - szczególnie (jak podkreślałam) w miejscach pięknych widokowo czy z białymi piaszczystymi plażami. Jeżeli uściślisz pytanie, podasz konkretne miejsce to może będę potrafiła dokładniej się do tego odnieść.
magenta 28 sierpnia 2016 19:35 Odpowiedz
@gosiagosia w końcu wynajęliśmy dom w okolicy San Vito dei Normanni, uznaliśmy, że jest w miarę blisko miejsc, które chcemy zobaczyć, aby po śniadaniu wyruszać na zwiedzanie i wracać na noc. Co do mojego pytania, to w poprzednim roku zjechaliśmy południowo-zachodnią część Portugalii i znaleźliśmy mnóstwo miejsc, gdzie (w sezonie- to był początek lipca) nie było niemalże nikogo, kilometry pustych, pięknych plaż i zazwyczaj jakaś restauracja, w której ludzie już przybywali tłumnie, jednak w większości lokalesi, do tego małe klimatyczne hoteliki, poukrywane gdzieś bazary z warzywami, owocami, serami. Zastanawiałam się, czy podobny klimat odnajdę w Apulli. Włochy znam tylko od strony miast takich jak Rzym, Wenecja, Mediolan więc pozostaje mi się tylko przekonać już za kilka dni. Cieszę się, że trafiłam na Twoją relację, bo bardzo nam pomogła organizacyjnie.
gosiagosia 29 sierpnia 2016 20:52 Odpowiedz
@magenta - to odpuść zachodnie wybrzeże. Warto poświęcić więcej czasu na wschodnie i jestem przekonana, że znajdziesz tam to czego szukasz.My w ogóle nie zwiedziliśmy części od Brindisi do Bari - na forum jest sporo poleceń dla Monopoli czy Polignano a Mare. Będziecie blisko więc zapewne warto. Oprócz tego Locorotondo, Castellana Grotte czy w końcu samo Bari, które pięknie poleca @OCCASVS tutaj bari-czyli-niezwykle-wlochy,1227,89301&hilit=bariTo są miejsca, które nie zmieściły się w naszym siedmiodniowym "grafiku" a nie wątpię, że warto.Życzę Wam wspaniałych wakacji:)
magenta 30 sierpnia 2016 01:02 Odpowiedz
@gosiagosia dziękuję!
maczala1 30 sierpnia 2016 09:38 Odpowiedz
Piękne te włoskie miasteczka, każde inne ale wszystkie jakże klimatyczne. Wpisałem już na swoją listę życzeń, tylko muszę pomyśleć nad terminem, bo nie trawię upałów. Chyba późna jesień, wczesna wiosna najbardziej by mi pasowała.Super relacja i zdjęcia :)
friend 30 sierpnia 2016 20:49 Odpowiedz
Zachęceni pięknym wpisem kupiliśmy bilety na pażdziernik i właśnie zarezerwowałem bardzo dobry B&B Piazza Mulino 26 w mieście Matera (pokój Queen z widokiem na Sassi)Price breakdownRoom price: $129.453 nights $45.42 /nightSave 15% on select hotels on Orbitz.com - TRIPLOVE -$20.43Taxes&fees: $13.62Total $129.45 Member’s price: 40% Prices shown after -$96.42 savings (założyłem konto) Może ktoś jeszcze skorzysta,bo cena jest zacna.
magenta 31 sierpnia 2016 23:10 Odpowiedz
Super!Dodatkowo ceny biletów lotniczych do Bari też są bardzo zachęcające.
friend 6 października 2016 20:19 Odpowiedz
@gosiagosia dzięki za inspirację do wyjazdu;trudno coś dodać do Twoich opisów,więc tylko o noclegu,bojesteśmy już po i szczerze polecamy naszą lokalizację j.w. Jest rewelacyjna: 10 minut piechotą od dworca klejowego, 3 minuty od wejścia do Sassi.W najbliższej okolicy sklepy,kawiarnia, pizzeria, targ owocowy. Jest to nowy wygodny i czysty apartament z lodówką, czajnikiem i ekspresem do kawy. Jedyny mankament to brak widoków na miasto _ błąd w ofercie!?.
mahalnet 7 października 2016 09:36 Odpowiedz
Myślę, że Włosi liczą na sporą tolerancję że strony klientów. Najlepiej wcześniej wszystko dokładnie ustalić mailowo. Wakacje w lecie na Apulii też mają swój urok. Bardzo mało jest tam nie włoskich turystów. Wszyscy mili i uśmiechnięci.
mainer 31 stycznia 2017 16:56 Odpowiedz
Mnie się też wszystkie zdjęcia nie wyświetlają... Szkoda! Gosiagosia, a podasz nazwę tego apartamentu, w którym nocowaliscie w Materze? Myślisz, że Matera na 2 dni wystarczy?
mainer 31 stycznia 2017 16:56 Odpowiedz
Mnie się też wszystkie zdjęcia nie wyświetlają... Szkoda! Gosiagosia, a podasz nazwę tego apartamentu, w którym nocowaliscie w Materze? Myślisz, że Matera na 2 dni wystarczy?
gosiagosia 1 lutego 2017 19:10 Odpowiedz
Myślę, że wystarczy. A apartament jest na bookingu. https://www.booking.com/hotel/it/casa-d ... 55d085ed73
voyazka 2 lutego 2017 18:59 Odpowiedz
Świetna relacja! Lecimy w marcu i już nie możemy się doczekać!! Zdjęcia są bajeczne <3